Początkowo moja znajomość tego zapachu zrodziła się zupełnie przypadkowo, w Internecie. Od razu przyciągnęła mnie niezwykle wykonana, przejrzysta butelka w stylu chińskim, z płynem o delikatnym, błękitnym kolorze. Wsłuchałem się w dźwięk imienia - Ming Shu ... A szczególnie podobały mi się słowa-epitety, które charakteryzowały ten zapach - przezroczysty, lekki, z delikatnością kwiatu wodnego, świeży, jak poranna rosa itp. Ale w ten pierwszy etap znajomości się skończył - „ Nie lubię świeżych aromatów ”, pomyślałem sobie ...
Po jakimś czasie przypadkiem zapytałam koleżanki o ten zapach. Opinie były różne: niektórzy naprawdę polubili wodę toaletową Ming Shu, inni odpowiedzieli dość negatywnie: zapach, nie najlepszy w Yves Roche, wcale go nie lubił itp. To zakończyło drugi etap naszej znajomości i być może , to on zachęcił mnie, by po pewnym czasie pojechać do butiku Yves Rocher i przetestować ten tajemniczy aromat z próbki. To było nieznośnie ciekawe, dlaczego tak diametralnie odmienne opinie na temat tej wody toaletowej, naprawdę, bardzo chciałam sama wyrobić sobie o niej opinię.
To był początek trzeciego i ostatniego etapu. Etap miłości ... K Zapach Ming Shu... Moja ręka nieśmiało wzięła tester, przyłożyła go do twarzy i… nie chciałem zejść. Zapach z pierwszymi nieśmiałymi nutami wydawały się pukać w moją percepcję, szeptane delikatnymi, niepewnymi półtonami - puk-puk, można? A ja równie niepewnie wpuszczam go, stopniowo coraz mocniej wdychając jego świeżość, odsłaniając coraz bardziej czarujące nuty. Zapach zaczął grać. Po wykonaniu uwertury świeżości stawał się coraz bardziej pewny siebie i natarczywy, by ujawnić się z fasetami czarującej słodyczy, niebiańskiego zapachu, nieziemskiej przyjemności. Ming Shu, słodki i świeży jednocześnie... "Zapach miłości"? - przemknęło mi przez głowę. Może nie, raczej namiętność.. Początkowe pożądanie, pokusa, żądza ciała, radość poznania.. Aromat obiecywał coraz więcej, sporadycznie, jakby drażniąc, przecinając pachnącą słodycz z nutami dziarskiej wodnistej świeżości. I zdałem sobie sprawę, że już nie mogę mu się oprzeć. Teraz pewnie i bez wahania zajmie miejsce w swojej ulubionej osobistej kolekcji zapachów, jest to już nieuniknione, nieuniknione, jak pasja, samo pragnienie, jak żywa woda ... „Chcę, aby moja ukochana go usłyszała” - były podążając za myślami, które pojawiły się w mojej głowie. „Nie, nie tylko słyszałem, ale czułem to na mojej skórze. Nie, nie tylko czułem, ale cieszył się ze mną.. Nie, nie tylko cieszył się nim ze mną, ale cieszył się mną ... ")
Zdawkowe spojrzenie na metkę otrzeźwiło mnie ze słodkich snów i sprawiło, że na chwilę oderwałam się od zapachu. Wróciłem do domu zupełnie nie własnoręcznie - właśnie kupiłem kosmetyki, zdałem sobie sprawę, że dla Ming Shu nie ma wystarczająco dużo pieniędzy. Ale nie zamierzałem się poddać. Po spróbowaniu zakazanego owocu namiętności - czy możesz później odmówić? Nie, to nie jest ludzka natura! ) I pilnie wspiąłem się na strony internetowe sprzedające oryginalne francuskie perfumy ... I na szczęście znalazłem tam uroczą miniaturę zapachu Ming Shu w 30 ml - okazało się, że tego tak bardzo potrzebowałem. W duchu dziękując Wszechmogącemu za przesłany prezent, od razu zamówiłam te perfumy ze strony iz czcią wzięłam w ręce otrzymane, małe, miękkie, fioletowe pudełko.
Ming Shu... Zapach namiętności. Teraz zawsze będziesz ze mną i sprawisz przyjemność w każdym momencie mojego życia, kiedy tego zapragnę... A małe pudełeczko to nie problem.Jestem pewien, że doceniwszy ten zapach zgodnie z jego zaletami, moja ukochana osoba z pewnością poda mi go w pełni, z radością i miłością, z czułością, z nieugaszoną pasją pierwotnego pragnienia ustanowionego przez Stwórcę - miłości kobieta ...
Zapach Ming Shu, Ming Shu dla magazynu style.techinfus.com/pl/